Ludzie O Kilku Twarzach
Śliwa
3:57Zaczynałem tu jako pomywacz i nie było lekko Teraz otwieram ten lokal i żongluje butelką Przywykłem do tej fuchy i jedno wiem na pewno Że z każdą kolejką otwierają się przede mną Ten facet się rozwodzi, siedzi tu Od czterech godzin mówi Że to koniec i pierdoli to by się pogodzić Chciałem tylko polewać w niczyje Życie nie wchodzić Ale czuję się jakbym robił Magistra z psychologii Sporo forsy zostawiają tutaj niezłe sztuki Gdybym stał po drugiej stronie baru Pewnie bym je upił Z tych ponętnych ust słyszałem Nie jedno już i Nie jednego rozlałem gapiąc się na biust Widzą we mnie przyjaciela gdy Są w stanie upojenia Też sobie wybrałem prace Chwila, moment już dolewam Wchodzi stały klient Także wiem o czym nawinie Od miesiąca jest co weekend, w zeszłym mówił Że nie pije to świat pieprzonych paradoksów Wysłuchuje samotnych matek i samotnych ojców Poznaje życiorysy nadające się na książkę I chlup na drugą Nóżkę i chlup za te historię i chuj Że tracę forsę poproszę to samo dla mnie i Dla kolegi tylko żwawo Ściskam szpikulec do lodu Chętnie wbił bym dziś go Komuś w gnyk, co za pierdolona noc Ruch jak skurwysyn a muszę być uprzejmy i Nosić sztuczny uśmiech do Czasu aż ostatni skurwiel na barze nie uśnie Znów wynoszą jakieś zwłoki Przecieram szklaneczkę i odliczam Jeszcze kilka godzin Jeszcze chwileczkę, ale łeb mi pęka Spod byka zerkam Chcę już wyjść nade wszystko ktoś zajebał Komuś z kufla w ryj Krew tryska jak na filmach z Van Damme Ale jestem tutaj tylko typem Na trzecim planie I chodź biegam ze szmatami to Nie czuję się jak alfons Ciągle serwuję te szoty Shoty jak bracia Dalton Typ już ostro załatwiony przewija Coś o córce Chociaż chuj mnie to obchodzi to Słucham bo rzucił stówkę Takie napiwki mogłyby się trafiać częściej Lepiej tak i bezpieczniej tu Niż na izbie wytrzeźwień Ale weź to wytłumacz tu Tym wszystkim herbatnikom Codziennie taki tłum jakbym dolewał za Freeko i chodź nie Wolno tu jarać jest dym jak na palarni Po 23 każdy chce być instruktorem walki Większość z nich w tygodniu jest niepozorna Zupełnie, boją się kogoś zaczepić Kurwa nawet na Fejsie, ale jak za dużo przyjmą chcą kulać Się na mieście, bohaterzy jednej nocy, taa Od zawsze śmieszne jestem barmanem Chodź to nie dancing i mam W dowodzie Śliwiński nie Fronczewski Plusem są kobietki Najlepsze te głodne wrażeń Mieszam im mocniejsze by Szybciej łapały fazę, za Zawsze mam zwałe, gdy mówią, że nie Są łatwe no bo wiem Że zmienią gadkę jakoś chwilę po czwartej Kiedy jaram się szczególnie Kamikadze na Koszt firmy i już wiem Że zerwane będą tu nie tylko filmy Za oknem świta, cisza, lokal zamykam Wracam do domu kiedy to miasto zasypia